Kiedy mówimy o kimś narcyz – nie mając na myśli ogrodowego kwiatu – mamy najczęściej nieprzyjemne skojarzenia.
Zadufany w sobie, absolutnie przekonany o swojej wyjątkowości, nie przyjmujący krytyki, zbyt pewny siebie, bez empatii, wymagający podziwu. Wszystko co ma, co widział, w czym uczestniczył jest wyjątkowe. Bardzo dbający o to, żeby robić wrażenie na innych, bywać w miejscach i wśród osób, które są wyjątkowe.
Skąd bierze się narcyzm? Jest efektem emocjonalnego układu, opierającego się o toksyczne relacje pomiędzy (na ogół) trzema osobami. Główna postać –narcyz – manipuluje dwie osoby tak, aby konkurowały o jego względy. Osobowość narcystyczna powstaje, gdy opiekunowie wymagają od dziecka, aby było pod jakimś względem inne niż jest w rzeczywistości. Rodzice nie odzwierciedlają dziecka, nie są empatyczni, nie zachowują zdrowych granic między sobą, a dzieckiem, nie pozwalając w ten sposób na prawidłowy rozwój dopiero wyłaniającej osobowości i na kształtowanie się prawdziwego JA. Przekaz środowiska brzmi: „Jeśli przestaniesz być sobą i będziesz tym kim ja chcę abyś był, będę cię kochał”.
Rodzice idealizują dziecko, wymuszając na nim budowanie obronnego, fałszywego JA, które ma mu zapewnić poczucie bezpieczeństwa. Idealizacja wiąże się z nieakceptowaniem jego słabości, ograniczeń oraz wyjątkowej w tym okresie podatności na zranienie. Powstałe w ten sposób fałszywe JA będzie zaprzęgało ogromną część energii organizmu w celu osiągnięcia wielkości, bez której ta osoba czuje się skrajnie bezwartościowa lub doznaje dojmującej pustki – uczucia pochodzącego z prawdziwego JA, któremu może towarzyszyć refleksja, ze nie żyło się swoim życiem w krainie iluzji o omnipotencji.
W skrócie można powiedzieć, ze jeśli dziecko nie było kochane takim, jakim jest, jeśli było użyte do realizacji marzeń rodziców lub otrzymało przekaż „musisz być kimś lepszym” to przez resztę życia będzie mu trudno być sobą lub będzie to w ogóle niemożliwe.
Życie z narcyzem nie jest łatwe ani w układzie zawodowym, ani – tym bardziej – w relacji partnerskiej. Narcyz musi karmić się uwagą i staraniem innych. Najbardziej popularną formą jest powodowanie zazdrości u „dawcy głównego” ( żony, narzeczonej, partnerki seksualnej ) poprzez przedstawianie „dawców postronnych”, jako potencjalnego zagrożenia dla jej statusu. Przykładów można podać wiele, ale najbardziej klasyczne to:
- Zagrożenie zdradą seksualną, kiedy narcyz daje do zrozumienia, że zawsze są inne opcje i opowiada o tym jak to kobiety mdleją na jego widok (często, jeżeli wie, że jesteś w miarę pewnym „dawcą” opowiada ci o takich podbojach bez skrępowania)
- Zdrada emocjonalna, kiedy narcyz zwierza się z problemów w waszym związku postronnej osobie zamiast przedyskutować je z tobą. Sugeruje ci zmiany w waszych relacjach w oparciu o rozmowę z koleżanką (matką, ciotką, sąsiadką) lub wysyła sygnały, że coś w związku się osłabia.
W związku z narcyzem po pierwszym etapie idealizacji, podczas, którego byłaś najpiękniejsza (lub najpiękniejszy jeśli narcyz jest narcyzką), najmądrzejsza i wspaniale się komunikowaliście, daje Ci do zrozumienia, że musisz zacząć się bardziej starć. Jeśli ty odpowiadasz na to zazdrością i rywalizacją o jego względy, jest to czego narcyz pragnie.
Narcyz wie jak otoczyć się gronem wielbicieli. Są to najczęściej ludzie o bardzo niskiej samoocenie konkurujący o jego względy. Nie musi to być admiracja o podłożu seksualnym, może to być grupa studentów, działacze społeczni, kółko parafialne – nieważne – ważne jest by miał tam znaczącą pozycję. „Dawca główny” w takiej sytuacji jest przedstawiony, jako osoba której nie można z jakiegoś względu kochać, a „dawcy postronni” są od tego, aby zapewnić spokój i bezpieczeństwo oraz upewniać narcyza w jego racji. Narcyz staje się „ofiarą” pocieszaną przez dawców postronnych, a „dawca główny” robi wszystko, żeby udowodnić, że bardzo się przecież starał. W taki właśnie sposób powstają nieograniczone pokłady narcystycznego eliksiru.
Wielu z nas doświadczyło takiej rodzicielskiej triangulacji, jako dziecko. Narcystyczny rodzic operuje w identyczny sposób. Nawet, jeśli byłeś jedynakiem to i tak do gry zostały wciągnięte osoby postronne. Narcystyczny rodzic często wybiera sobie tzw. złote dziecko i ofiarę losu.
Złote dziecko – nie może zrobić nic złego, a jeśli nawet coś takiego zrobi, to pewnie miało zły dzień albo po prostu nie jest dzisiaj sobą. Złote dziecko jest również ofiarą narcystycznego rodzica, ale w oczach rodzeństwa jest zawsze przedstawiane, jako wzór do naśladowania.
„Ofiara losu” jest ciągle karana, poniżana i pouczana. Jeśli uda się jej coś osiągnąć zostanie to pominięte lub niezauważone, a kiedy zrobi coś nagannego cała rodzina zostanie o tym poinformowana.
W takim toksycznym trójkącie mogą też być matka i dzieci, którzy przemiennie zabiegają o względy ojca.
Taki układ pozostawia głębokie ranny w psychice dziecka. Aby wrócić do normalności musi nauczyć się ufać sobie i polegać na własnych osądach.