Ostatnie dni wstrząsnęły Płockiem tragicznymi wydarzeniami: samobójstwem, zabójstwem, zaginięciem, śmiercią dziecka, nieletnich czy starszych. Czym spowodowane były te zdarzenia? Czy osoby, które zginęły lub zabiły się, były ofiarą własnych przeżyć, cierpienia, traumatycznych doświadczeń? Czy można było tego uniknąć? Rozmawiamy o tym z Tomaszem Radkiewiczem, psychoterapeutą z Centrum Obecności
W ciągu naszego życia spotykamy się z wieloma doświadczeniami, które dotykają nas emocjonalnie. Na wielu z nas zostawiają rany, które trudno się zabliźniają. W skrajnych wypadkach doprowadzają do samobójstwa. Ludzie, z którymi się spotykamy, w swych zachowaniach bywają źli. Mogą mieć gorszy dzień i coś złego nam powiedzieć, z premedytacją robić krzywdę innym. Co zrobić, żeby nie być ofiarą złych emocji, żeby nie zasklepiać się w bólu, nie rozpamiętywać zadanych ran?
Można to porównać do efektu kuli śnieżnej – przez całe życie oblepiamy się różnymi negatywnymi doświadczeniami, które z czasem kumulują się w nas. Jeśli nie otrząśniemy się z tego śniegu trudnych emocji, w końcu wywołamy lawinę, efektem której może być nawet samobójstwo.– Krzywda ma swoje źródło gdzieś i kiedyś, a jeżeli już raz została doświadczona, to zbiera później swoje żniwo przez całe życie, oczywiście w mniejszym lub większym stopniu – mówi psychoterapeuta, trener rozwoju osobistego i założyciel Centrum Obecności, Tomasz Radkiewicz. To rodzice tworzą dziecku bezpieczny porządek świata. Jeśli dziecko wie, że jest ważne i kochane przez rodziców, że jest zauważane, ma poczucie przynależności i jako dorosły stoi na pewnym gruncie, ma dokąd pójść w sytuacji kryzysu. Kiedy przyjdzie poczucie pustki czy krzywdy, ma kogoś, do kogo może się zwrócić. Z moich rozmów z pacjentami wynika, że tam, gdzie przychodzi myśl lub próba samobójcza, w tle zawsze jest poczucie głębokiego zranienia, krzywdy, pustki i osamotnienia – tłumaczy psychoterapeuta.
– Lęk i pustka, która towarzyszy człowiekowi, znajduje się głęboko w nas. Może to być bunt, bezradność, tłumione emocje, których nie pozwolono nam w dzieciństwie wyrazić, presja, którą wywierano na nas. Z czasem to wszystko musi znaleźć ujście, kwestia tylko w jakiej formie – mówi Tomasz Radkiewicz.
Czy zawsze źródłem krzywdy jest nasze dzieciństwo? – Niekoniecznie, ale zawsze dzieje się to w relacji z drugim człowiekiem – wyjaśnia psychoterapeuta. – Jeśli w kontaktach międzyludzkich z jednej strony nie ma szacunku dla godności, nie ma zauważania drugiego człowieka, to zawsze spowoduje to poczucie krzywdy. Wystarczy, że w firmie usłyszymy “Pani się do tego nie nadaje” czy “Pani się spóźniła 15 minut, to może zastanowimy się czy pani tu powinna pracować” i to już jest uderzenie w naszą pewność siebie, w naszą godność. Podobnie w relacjach małżeńskich – jeśli mężczyzna powie niepewnej swojej wartości partnerce: “Zobacz jaka piękna kobieta idzie”, to rani ją i wzbudza poczucie krzywdy. Zdarzają się także sytuacje, w których dochodzi do przemocy słownej, fizycznej czy finansowej. To wywołuje ogromne uczucie bezradności – przekonuje.
Nawiązujemy do serialu pn. “Trzynaście powodów”, który bije ostatnio rekordy popularności w Polsce i na świecie. Opowiada on o zmarłej nastolatce, która na kasetach magnetofonowych nagrywa 13 powodów, będących przyczyną popełnienia przez nią samobójstwa. Każdym z powodów jest jeden człowiek, który wyrządził jej krzywdę, w różnym stopniu. Można jednak przypuszczać, że gdyby nie poprzednich 12, to 13. powód nie doprowadziłby do jej samobójstwa.
– Doświadczenie życiowe stanowi nasz bagaż, który może być również negatywny. Jeśli raz zostaliśmy skrzywdzeni, to nasz kierunek życia wypacza się. Zaczynamy patrzeć na świat poprzez pryzmat krzywdy, jakiej doznaliśmy, trochę jak przez brudne okulary – tłumaczy obrazowo psychoterapeuta.
Co zrobić więc, żeby otrząsnąć się z tej kuli śnieżnej i nie podlewać naszego bólu ciągłymi pytaniami “Jak on mógł mi to zrobić?” czy “Jak ona mogła mi to powiedzieć?”, czy istnieje w ogóle sposób, aby nie skupiać się na krzywdzie?
– Niestety, sporo osób postępuje tak, że nie pozwala ranie zabliźnić się, lecz ciągle ją rozdrapuje – przyznaje Tomasz Radkiewicz. – Nie ma jednej recepty, ale na pewno podstawą jest znalezienie kogoś, kto stworzy takiej osobie przestrzeń godności i szacunku. W obecności kogo możemy powoli wrócić do tych negatywnych doświadczeń i zobaczyć, w jaki sposób możemy uwolnić się od nich. Niestety, w trudniejszych przypadkach, kiedy przeżycia są traumatyczne, nie da się tego zrobić poza gabinetem terapeutycznym. Pierwszym krokiem jest więc skierowanie się do osoby, której możemy zaufać, która spojrzy z boku na nasz problem i pokieruje nami, w bezpiecznych warunkach, bez oceniania, bez ryzyka, że ktoś nas skrytykuje – mówi psychoterapeuta.
Tomasz Radkiewicz tłumaczy, że osoba głęboko zraniona emocjonalnie jest jak dziecko, które wrzucono do basenu z nakazem przepłynięcia go. Trzeba najpierw poradzić sobie ze złymi doświadczeniami, przepracować je i dojść do momentu, w którym powiemy sobie: “Nie chcę być ofiarą”.
– Dopiero w tym momencie możemy zacząć uczyć się asertywności. Bo osoba zraniona najczęściej nie wie jak się bronić. Trzeba zobaczyć, czego nie zrobiliśmy, a co możemy jeszcze zrobić. Przeanalizować swój wewnętrzny świat i pobyć ze sobą. Warto wsłuchać się w siebie, choć zaznaczę, że to pomoże nam w tych lżejszych przypadkach. W trudniejszych, niestety, nie poradzimy sobie sami. Często wtedy pacjenci idą do psychoterapeuty lub ostatecznie do psychiatry, a trzeba pamiętać, że leki przynoszą ulgę, ale nie rozwiązują problemu – podkreśla.
Kiedy już otworzymy się na siebie i dostrzeżemy miejsca, w których nasza godność została naruszona, możemy wyznaczyć sobie cele, spisać na kartce, dlaczego warto wyjść z toksycznego doświadczenia, a także korzyści, jakie uzyskamy, wychodząc z wewnętrznej krzywdy.
– To nie będzie proste – ostrzega Tomasz Radkiewicz. – Jeśli nawet wyjdziemy z relacji, która nas krzywdzi, możemy w następnym związku powielić schematy i znów wpaść w podobną relację. Dlatego warto podjąć psychoterapię, żeby zacząć doświadczać lepszej jakości życia. Jeśli jestem w zgodzie ze sobą, podążam drogą zgodną z moimi najgłębszymi pragnieniami, realizując swój potencjał, wówczas doświadczam poczucia sensu, mam chęć do życia, jestem pełen energii, doznaję wdzięczności wobec Boga i ludzi. Jeśli tracę kontakt ze sobą i pozostaję w doświadczeniu krzywdy, robiąc rzeczy, które nie są zgodne z moim głębokim pragnieniem – często płacę cenę pogorszonego samopoczucia fizycznego, doznaję pustki i lęku – tłumaczy.
– Jeżeli cierpisz, czujesz się skrzywdzony, to zszedłeś ze swojej prawdziwej drogi – skoryguj jej kierunek – podsumowuje psychoterapeuta. – Zadaj sobie pytanie: “Czy jestem ofiarą, czy chcę nią być?”.